Do Caen dojechalismy ok. 18-ej. Bez problemu znalezlismy hotel "Central" - zasluguje na swa nazwe, jest faktycznie w samym centrum, 3 min. od zamku Wilhelma Zdobywcy. Zameldowalismy sie (nawet nie sprawdzono naszych paszportow, a platnosc mielismy uregulowac przy wymeldowaniu sie), a Krzysiek i Tomek zamowili jeszcze w hotelowej restauracji sniadania (6 euro). Zostawilem rzeczy w pokoju i ruszylem szukac sklepu spozywczego. Troche zajelo mi to czasu, ale przed 19-ta bylem z powrotem zaopatrzony w krakersy, salami i wino (1.12 euro za but.). Chlopaki, ktorzy dotad odpoczywali poczuli glod i postanowili znalezc jakis lokal, by zapoznac sie z francuska kuchnia. Nikt nie podejrzewal jeszcze, ze nie beda to mile doswiadczenia ;)
Wrocili po zaledwie ok. 20 minutach. Okazalo sie, ze weszli do pizzerii i nie bez trudu lamanym angielskim, ale jeszcze bardziej gestykulacja zamowili pizze. Wyjasniono im, ze bedzie gotowa za 40 minut, wiec postanowili tymczasem wrocic do pobliskiego hotelu. Zdazylem juz zaspokoic swoj glod i wysaczyc pierwsza butelke, gdy otworzyly sie drzwi, a powietrze w pokoju wypelnil smakowity zapach pizzy. Chlopaki otworzyli karton i juz okazalo sie, ze na sporej czesci obwodu brzegi sa spalone na amen. Glod robi jednak swoje i zabrali sie do jedzenia. Nie na dlugo: w pizzy byly jakies wedzone ryby !!! Tego nie mogli zdzierzyc, na wpol niedojedzona wyrzucili do smietnika. Krzysiek byl jako tako najedzony, ale Tomek czul sie glodny jak wilk. Postanowilismy wyjsc wszyscy trzej i poszukac jeszcze jakiejs knajpy, w ktorej moglby sie najesc. Znalezlismy dosc szybko jakis sieciowy fastfood, cos w rodzaju francuskiego McDonalda. Tomek wzial chickenburgera i porcje frytek na wynos. Wyszlismy na ulice, Tomka zdziwilo ze kurczak jest ciemny jak nie przymierzajac wolowina. W dodatku nie byl zbyt smaczny. Przypomnialo mu sie, ze nie posolil frytek, wiec wrocil do baru. A tam ani soli, ani ketchupu, ani majonezu. I znow czesc posilku powedrowala do kosza.
A wiec jedynie ja z calej wycieczki bylem najedzony, zreszta za niewielkie pieniadze. Chlopaki mieli juz dosc. Uznalismy, ze zwiedzanie Caen zostawimy na nastepny wieczor. Wrocilismy do pokoju i odpoczywalismy.