O tej porze nie ma szans, zeby autobus jechal w strone Middleton. Lapie wiec na Piccadilly taksowke (12 GBP). Kierowca - Pakistanczyk bardzo cieplo wypowiada sie o Polakach.
Dzwonie do Andrzeja, ktory budzi sie i otwiera mi drzwi. Robi mi herbate, a ja wyciagam litewskie papierosy. Krotka relacja z podrozy i idziemy spac. Rano pokazuje wszystkim fotki - zrobilem ich ok. 1300.
Jakis miesiac pozniej, moja nowa firma zaproponowala mi kontrakt w ... Bristolu. Jaka szkoda, ze nie wzialem jednak namiarow na Franco :( Na poczatku grudnia opuscilem goscinny dom, z ktorym zdazylem sie juz zzyc i wyjechalem do Coventry na szkolenie, a potem do Bristolu.