Zrywam sie wczesnie i pedze na pobliski dworzec autobusowy na St. Andrew Square. Bilet do Inverness kosztuje 5.50 GBP - podroz przewidziana na 3.5 godziny. Jade busem Scottish Citylink. Slonce, ktore wyszlo wczoraj, powraca dzisiejszego ranka.
Po niespelna godzinie widze przy szosie tablice z celtyckim: Failte don Gaidhealtachd (Witajcie w gorach !). Zaczynaja sie Highlands. To wlasnie one zawsze kojarza sie najbardziej z tym krajem. To ziemia krola Makbeta, Williama Wallace'a - "Walecznego Serca", Rob Roya McGregora i filmowego Connora McLeoda - "Niesmiertelnego". Jak wszyscy gorale, tak i szkoccy sa dumni, waleczni i ofiarni. Cudzego nie chca, swojego nie dadza. Zaciekli wobec najezdzcow, wylewni dla gosci.
W nieurodzajnym skalistym terenie rosnie glownie owies, po pastwiskach kraza niezliczone stada owiec. Szkocja nigdy bogata nie byla, ale to nie chronilo jej przed najazdami. Reformacja podzielila narod: choc byli i sa patrioci protestanci, to jednak najbardziej sprawa wolnej Szkocji kojarzyla sie z katolicyzmem i wierna mu dynastia Stuart. Moze to podobienstwo losow powodowalo, ze narody: szkocki i polski darzyly sie sympatia.
Widoki sa wspaniale. Obiecuje sobie tu wrocic. Juz nie celem zaliczania slynnych miejsc, ale na zwykla eskapade po szczytach i dolinach.
Tuz przed poludniem docieram do Inverness. Inverness Tourist Hostel (dorm-9GBP) jest tuz obok dworca autobusowego. Mijam go na razie i obchodze to niewielkie miasto. Goruje nad nim zamek pochodzacy z poczatkow XIX wieku. Zbudowano go na ruinach wczesniejszego, sredniowiecznego. Prawdopodobnie nieco na wschod od niego stal niegdys inny, drewniany, w ktorym w "Makbecie" zginal krol Duncan. W kazdym razie wzdluz brzegow rzeki Ness mial sie potem ukazywac jego duch w pelnej zbroi.
W lezacej po drugiej stronie tej rzeki kosciele sw. Andrzeja mozna zobaczyc zbior rosyjskich ikon. Milosnikow botaniki moze zainteresowac Floral Hall w parku Bught. Pare zabytkowych kamienic i wlasciwie to by bylo na tyle.
Ide wiec do hostelu. Nie jest tak zatloczony jak edynburski, a w tych godzinach jeszcze pustawy. Odpoczywam do wczesnych godzin wieczornych. Gdy robie w kuchni kolacje, zaczynam pogawedke z Chinczykiem z Hong Kongu. Wkrotce dolacza Slowenka, Paragwajczyk i Hiszpan. Niemal do polnocy przerzucamy sie opowiesciami o swoich podrozach.
http://youtube.com/watch?v=u68tmnSeE80