Do Inverness jest jakies 7-8 mil, a godzina jeszcze w miare mloda. Korzystam z pieknej pogody i trasa przez Balloch "uderzam z buta". Nie wchodze do centrum, ale zmierzam nad zatoke Moray Firth. Otoczona nadbrzeznymi gorami zamknieta u wylotu poteznym mostem wyglada urzekajaco, gdy dzien chyli sie ku zachodowi. Silne plywy odslaniaja pokazne obszary wybrzeza.
Wracam do hostelu przed 21-sza, by znalezc na lozku kartke od Slowenki Eleny. Poszla z Chinczykiem do pobliskiego pubu. Moge do nich dolaczyc, jesli mam ochote. Oczywiscie, ze mam:) Tylko najpierw szybki prysznic i czyste ciuchy. Do polnocy gaworzymy i namawiamy miejscowych, by cos powiedzieli po gaelicku. Znajdujemy tylko jednego, ktory wlada jezykiem przodkow. Oczywiscie nie rozumiemy ani slowa ...