Po przebudzeniu sie zjedlismy sniadanie: czekal na nas bufet. Mozna bylo posilic sie dowolna iloscia: herbaty, pieczywa, jajek na twardo, pomidorow, dzemu, sera, zielonych oliwek. Skromny wybor, ale wszystko smaczne i swieze.
Pogoda byla znakomita. Dzien wiec przeznaczylismy na dluga wedrowke po miescie. Zaczelismy od spaceru wzdluz wybrzeza Morza Marmara, spogladajac od jego strony na palac sultanski Topkapi. Skierowalismy sie nastepnie na Wielki Bazar. Ciekawi bylismy, jak wypadnie porownanie go z sukami Marrakeszu. No coz, jest zupelnie inny. To jeden z najwiekszych i jednoczesnie najstarszych bazarow krytych na swiecie. Budowe jego rozpoczeto jeszcze w 1455 r. na polecenie sulatana Mehmeda II Zdobywcy. Oprocz tradycyjnych towarow, jak ceramika, wyroby jubilerskie, dywany czy przyprawy do XIX w sprzedawano tu tez niewolnikow.
Tomek po raz kolejny dal popis swoich umiejetnosci targowania sie. Przy zakupie paru drobiazgow szybko zbil cene dwukrotnie. W kantorze znalezlismy tu najlepszy, jaki udalo sie nam napotkac kurs wymiany funta (2.45 - wszedzie indziej oferowano 2.35 - 2.40). Po opuszczeniu bazaru przygladalismy sie ubogim, ale ruchliwym uliczkom wokol niego. Nie bylo tu tego przepychu, ale biznes mimo to kwitl w najlepsze.
Powoli zblizalismy sie do zatoki Zloty Rog, odnogi Bosforu. Przeszlismy przez most Atatürka i spedzilismy nieco czasu w Galacie. Istniala tu niegdys kolonia genuenska, ktorej najbardziej widoczna pozostaloscia jest wieza Galata. Postanowilem tu pojawic sie ponownie w poniedzialek, a na razie wrocilismy na poludniowy brzeg Zlotego Rogu. Bylismy znow na Sultanahamet. Czekala na nas cysterna bazyliki. To najwiekszy z kilku podziemnych zbiornikow na wode wybudowanych na wypadek oblezenia w czasach Bizancjum. Powstala w VI w z inicjatywy cesarza Justyniana. Pomieszczenie liczy sobie 143 na 65 metrow i moze pomiescic 80 tys m³ wody. Sklepienie cysterny jest podparte 336 marmurowymi kolumnami, wysokimi na 9 m. Naprawde robi to wrazenie !
Po wyjsciu z cysterny uslyszalem dzwieki jakiejs muzyki. Podazylismy za nia i okazalo sie, ze wlasnie daja darmowy koncert. Orkiestra w strojach dawnej elitarnej piechoty - janczarow
prezentuje stare marsze wojskowe Zaczelo sie zmierzchac, wiec wrocilismy do hostelu troche odpoczac. Po ok. 2 godzinach wyszlismy ponownie w kierunku pobliskiej dzielnicy Cemberlitas. Szlismy glowna ulica, te sama po ktorej jezdza tramwaje - tylko w strone przeciwna niz do Eminonu. Zauwazylismy w pewnej chwili jakies jasno oswietlone wnetrze w budynku, przed ktorym stalo klika starych nagrobkow. Intrygujace. Tomek uparl sie, zebysmy weszli. Cale szczescie, ze tak zrobilismy. Byl to budynek starej medresy, w ktorej obecnie pali sie fajki wodne. Tloczno bylo tam niesamowicie, ale udalo sie znalezc dwa miejsca. Z zadowoleniem stwierdzilismy, ze jestesmy jednymi z bardzo nielicznych obcokrajowcow. Nie byla to wiec atrakcja przeznaczona dla turystow, ale miejsce spotkan towarzyskich Turkow. Szybko pojawil sie kelner i wzial od nas zamowienie: oczywiscie nargila (o aromacie truskawkowym) i nieodlaczne herbaty. Wrocil szybko, rozpalil fajke i wreczyl nam jednorazowe, wymienne ustniki. Przyznaje, palilem nargile pierwszy raz w zyciu - zupelnie jest to inne niz tradycyjne. Podobno tez wdycha sie o wiele mniej substancji smolistych. W kazdym razie warto sprobowac, nawet jesli nie jestescie palaczami.
Spedzilismy tam ponad godzine i calosci nie wypalilismy :)
Pospacerowalismy jeszcze troche probujac lokalnych specjalow i wrocilismy do hostelu, a wlasciwie na poczatek do pubu.
Musze przyznac, ze Stambul nas zaskoczyl. I to na plus. Nie spodziewalismy sie przede wszystki, ze bedzie taki nowoczesny (mowcie to Turkom - beda bardzo zadowoleni). Znakomicie dziala komunikacja publiczna. Metro co prawda jeszcze nie przebilo sie pod Bosforem - choc jest juz pod Zlotym Rogiem, ale seabusy niezle te luke wypelniaja. Na marginesie: w automatach lub kioskach kupuje sie tokeny (jeton w cenie 1.5 TL), ktore umozliwiaja jazde zarowno autobusami, tramwajami, metrem i seabusami.
No i ludzie bardzo mili (zreszta bylo tak i w Kapadocji). Standardowa rozmowa czy to w sklepie, czy na ulicy, gdy jakis Turek nas zagadal wygladala tak:
- najpierw angielskie - "Where are you from?"
- my odpowiadamy po turecku "Polonya"
i naprawde prawie kazdy na to "Dzien dobry"
Nie sposob tez ominac tematu Atatürka, na ktorego portrety i pomniki natyka sie wszedzie. Mustafa Kemal Pasza byl wojskowym i politykiem, ktory wyroznil sie w koncu ery sultanskiej powstrzymujac m.in. desant aliancki pod Gallipoli (polecam znakomity film pod tym tytulem z mlodym jeszcze Melem Gibsonem) na pocz. I wojny swiatowej. Wyparl potem Grekow, ktorzy zajeli spora czesc kraju i wynegocjowal lepsze niz oferowane przez zwycieskich aliantow warunki pokoju. Wreszcie obalil sultana i wprowadzil rzady republikanskie, a sam zostal prezydentem. Sekularyzowal Turcje, wprowadzil wiele reform. Dla podkreslenia swoich zaslug przybral nazwisko Atatürk - Ojciec Turkow.
To co musicie pamietac: o Atatürku mowi sie dobrze lub sie milczy !
WYDATKI:
1.50 TL - bulka z kurczakiem w Galacie
0.8 TL - woda mineralna 0.5 l
10 TL - bilet wstepu do cysterny
1.0 TL - sahlep (mleko z kardamonem) w Sultanahmet
1.50 TL - sosisli (rodzaj hotdoga)
6 TL - nargile (PKW)
2.50 TL - 2 herbaty jablkowe w palarni
3 TL - sok
3 TL - kasztany
1.50 + 1 TL - tost z serem i ayran przy dworcu Sirkeci
8 TL - 2 piwa w hostelowym pubie