Geoblog.pl    vicealigator    Podróże    Przedsionek Azji    Na razie jeszcze Europa
Zwiń mapę
2009
04
gru

Na razie jeszcze Europa

 
Turcja
Turcja, Istanbul
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2744 km
 
Po ok. 4.5 godzinach (trzeba doliczyc jeszcze 2 ze wzgledu na przeskoczenie 2 stref czasowych) osiagnelismy lotnisko Sabiha Gokcen. Spodziewalismy sie, ze szybko je opuscimy - ale tak sie jednak nie stalo. Po wyjsciu z samolotu ustawilismy sie na poczatku kolejki do okienka, w ktorym sprzedaja wizy. W przewodniku, ktory czytalem przed wyjazdem wyraznie stwierdzono, ze wizy mozna nabyc za: euro, dolary lub funty. Ale w okienku okazalo sie, ze akceptuja tylko dwie pierwsze waluty. Gdybysmy wiedzieli .... Na lotnisku Luton sa co najmniej 2 bankomaty wyplacajace zarowno funty, jak i euro.
Urzednik doradzil nam, zebysmy zwrocili sie po pomoc do stojacych na odprawie granicznej policjantow. Podeszlismy wiec i wyjasnilismy sprawe. Jeden z policjantow pokazal, zebysmy staneli z boku i odezwal sie:
"Please, wait !"
Stanelismy wiec i z niepokojem obserwowalismy, jak kolejne dziesiatki pasazerow przechodza punkt kontrolny; a o nas jakby zapomniano. Jednak po ok. 15 minutach pojawil sie pracownik lotniska. Wzial moj paszport, ktory oddal policjantom i przeprowadzil mnie przez punkt kontrolny do kantoru wymiany walut. Wymienilem sume potrzebna na zakup 2 wiz i juz bez problemu - po ich zakupieniu - przeszlismy granice. Ufff ...
Skorzystalem teraz z bankomatu (po powrocie okazalo sie, ze dostalem tureckie liry po dobrym kursie 1 GBP = 2.45 TL), po czym wyszlismy przed terminal. Lotnisko Sabiha Gokcen jest polozone juz po azjatyckiej stronie, kilkanascie kilometrow na poludniowy wschod od miasta. Teoretycznie wiec pobyt w Azji mielismy juz zaliczony. Ale i tak wracalismy do Europy, bo nasz hotel byl w europejskim Sultanahmet.
Najtanszy, choc nie najszybszy sposob na dostanie sie tam juz znalem. Wsiedlismy wiec (bilety u kierowcy) w kursujacy dosc czesto autobus E-10, ktory konczy trase na przystani w Kadikoy. Osiagnelismy ja po przeszlo godzinie. Najpierw szybki posilek, a potem pare minut na rozejrzenie sie po okolicy.
Weszlismy w koncu na poklad promu (sa tu nazywane z angielska "seabus"), ktory przeprawil nas przez Bosfor. W ciagu tych ok. 20 minut zaczelo sie juz sciemniac. Wyszlismy na przystani Eminonu - od razu rzucily sie nam w oczy charakterystyczne dla niej lodzie, z ktorych sprzedaje sie grilowane ryby w bulce, lokalna specjalnosc.
Tuz przy przystani widac Nowy Meczet. Zeby dojsc do Sultanahmet trzeba wcisnac sie miedzy niego a bazar przyprawowy (Spice Bazaar) i isc caly czas prosto. Po paru minutach dochodzi sie do dworca kolejowego Sirkeci. Nadal idziemy prosto, tym razem wzdluz torow tramwajowych i wkrotce wylania sie Hagia Sophia i Blekitny Meczet.
Mapka ze strony hostelu jest zbyt malo szczegolowa, wiec mielismy troche klopotu z jego znalezieniem. Polecam zancznie prostsza droge: od Hagia Sophia w kierunku Blekitnego Meczetu mijamy go tak, by miec go po lewej rece) i wejscie w alejke, na ktorej znajduja sie 2 kolumny, druga to charakterystyczna egipska). Ta alejka idziemy do konca i skrecamy w uliczke w prawo. Po paruset metrach mijamy po prawo maly meczet i skrecamy w pierwsza uliczke w lewo, a potem w pierwsza w prawo.
No wiec znalezlismy hostel i zameldowalismy sie. Z zadowoleniem odnotowalismy, ze dostal nam sie pokoj z lazienka :) - liczylismy raczej na lazienke w korytarzu, jak w Maroko. W kazdym razie polozenie znakomite. Do 22-ej mozna zawsze poprosic na dole o filizanke herbaty: bardzo dobra, ale smakujaca zupelnie inaczej niz u nas. Jest jedno stanowisko z komputerem: koszmarnie wolny.
Odpoczelismy troche i zdecydowalismy sie przejsc na spacer. Glowne ulice i swiatynie efektownie rozswietlone robia wrazenie. Przystanelismy na moment, by napic sie soku z granatow a potem wrocilismy na Eminonu. Tomek mial bowiem wielka ochote na ryby. Przyznaje, bardzo smaczne. Pokrecilismy sie jeszcze po okolicy i wrocilismy do hostelu.
Wzielismy prysznic i zeszlismy do piwnicy, gdzie miesci sie hostelowy pub. Goraco polecam: bardzo przytulne miejsce, w ktorym mozna napic sie, zjesc i nawet zapalic fajke wodna (nargile). Z pewnoscia wiele pub zawdziecza barmanowi: Aksay to swietny kompan. Jesli tam dotrzecie, to prosze go pozdrowic od Polakow z Bristolu.


WYDATKI

15 euro - wiza wjazdowa
3.50 TL - autobus z lotniska do Kadikoy
2 TL - bulka z kurczakiem
1.50 TL - prom Kadikoy - Eminonu
72 TL - reszta za 3 noce w hostelu (PKW)
0.8 TL - 4 kartki pocztowe
4 TL sok z granatow
4 TL + 2 TL - bulka z ryba i herbata
4 TL piwo w barze hostelu

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
leoleo
leoleo - 2013-10-24 10:58
tak, efes jest ok
 
 
vicealigator
Rafi Skorniewski
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 398 wpisów398 134 komentarze134 1988 zdjęć1988 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
04.10.2013 - 06.10.2013
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
22.03.2013 - 22.03.2013