Po godzinie bylismy juz na Birmingham New Street. Pomimo, ze lekko siapil deszcz wyszlismy i zrobilismy blisko 3-godzinna rundke po miescie. Zadna rewelacja, ale na pewno inne niz wiekszosc do tej pory wizytowanych miast brytyjskich. Stosunkowo sporo wiezowcow, czuc atmosfere wielkiego miasta - czego o naszym blisko polmilionowym jednak Bristolu raczej powiedziec nie mozna.
Wrocilismy na dworzec, kupilismy bilety na lotnisko i wkrotce bylismy na miejscu. To znaczy przesiedlismy sie bezplatny Air Rail Link, ktory podrzucil nas na wlasciwy terminal.
Jak zwykle przy nocy na lotnisku trzeba bylo sie rozejrzec za jakims miejscem do spania. Znalezlismy, ale zareczam ze jest to jedno z najgorszych lotnisk pod tym wzgledem z tych ktore odwiedzilem.
Pamietam, ze czesto slyszalem o Birmingham jako o "Malym Pakistanie" ze wzgledu na duza liczbe mieszkajacych w nim ludzi z tego kraju. W centrum tego nie zauwazylismy. Ale na lotnisku juz tak :)
Rano odprawilismy sie i polecielismy w strone Polski, ktorej nie widzialem od blisko roku.
WYDATKI
- bilet kolejowy na lotnisko 2 GBP