Doszlismy do budynku ukrainskich sluzb granicznych. Przed nami byla kilkuosoobowa grupa polskich studentow. Pokazali paszporty, dostali od razu wizowe i poszli dalej. Spodziewalismy sie tego samego, ale jednak ... Funkcjonariusz w charakterystycznej posowieckiej czapce z wielkim denkiem (co za chwile stalos ie obiektem pokpiwan Tomka) dal nam do wypelnienia jakies druczki: dane osobowe, miejsce przeznaczenia itd. Wypelnilismy pierwsza czesc (na wjazd) i oddalismy. Od razu nam je zwrocil i kazal wypelnic rowniez druga (na wyjazd). Wyczytalismy, ze trzeba tych karteczek pilnowac, bo wyjazd bez nich z Ukrainy moze byc klopotliwy. Tym razem juz dostalismy stemple i wkroczylismy wreszcie na Ukraine. Jerzy - mieszkaniec kiedys Przemysla, a dzis bristolczyk jako czlowiek bywaly w tych rejonach twierdzil po powrocie, ze nie mielibysmy tego przestoju gdybysmy do paszportow wlozyli pare euro. A co tam? Pare minut nas nie zbawilo, a nuz by sie trafil sluzbista i mielibysmy klopoty z powodu proby przekupstwa?
Pierwsze budynki byly bardzo podobne do tych po polskiej stronie: sklepy, knajpy i kantory. Po przejsciu paruset metrow dojrzelismy w glebi po lewo marszrutki, wiec skrecilismy. Akurat zdazyla jedna odjechac, a czekaly dwie kolejne. Uznalismy wiec, ze pare minut nas nie zbawi i mozemy poprobowac piwa, ktore zauwazylismy w oknie wystawowym sklepu. Wybralismy "Lwiskie" - jak wszystkie kolejne probowane w ciagu pobytu na Ukrainie bylo znakomite. Przy tym po bardzo atrakcyjnej cenie, za ktora u nas nawet w promocji przy kupnie paki 15 puszek nie dostanie sie nawet sikacza typu "Carlsberg" czy "Stella Artois".
Zakupilismy bilety - i znow maly szok. Jaka tania komunikacja - niewiele ponad funt za ok. 80 km ! Marszrutka ruszyla. Wioski i kilka miasteczek wygladaly dosc biednie. Przypominalo to mi obrazki z przelomu lat 80-tych i 90-tych w Polsce. Zaniedbane, szare domy przetykane krzykliwymi kolorami i reklamami sklepow. Ale najgorsza byla droga do Lwowa. Czegos takiego nigdy jeszcze nie doswiadczylem. Waska, przetykana dziurami, do tego czesto jezdzily po niej TIR-y dodatkowo jeszcze wzmagajac ciasnote. A byla to przeciez miedzynarodowa M11. Dopiero w okolicy obwodnicy Lwowa wjechalismy na przyzwoita nawierzchnie.
WYDATKI
- piwo 3.5 UAH
- marszrutka do Lwowa 15 UAH