Geoblog.pl    vicealigator    Podróże    Tylko we Lwowi    Pierwsze chwile we Lwowie
Zwiń mapę
2010
30
maj

Pierwsze chwile we Lwowie

 
Ukraina
Ukraina, Lviv
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1953 km
 
Po ok. 2 godzinach wjechalismy na Dworzec Glowny. Obok miesci sie petla kilku linii tramwajowych. Z opisu dojazdu, jaki spisalem z hostelworld.com wynikalo, ze mamy wsiasc w jeden z nich i dojechac do ul. Zielenej. Poniewaz zglodnialem, zaopatrzylem sie najpierw w kilka pierozkow i butelke piwa w kiosku, a potem wsiedlismy w tramwaj. Bilety kupuje sie u motorniczego i kasuje w dziurkujacych archaicznych kasownikach. Jesli robi sie tlok, to normalna rzecza jest ze posyla sie poprzez kolejnych podajacych je sobie pasazerow. W ten sam sposob wraca bilet, czasem z reszta. Wiec nie zdziwcie sie, jesli ktos was lekko klepnie i wyciagnie dlon z drobnymi.
Juz ta jazda zaczela mnie przekonywac do Lwowa. Trasa byla bardzo kreta i niezmiennie wiodla wzdluz czesto zaniedbanych, ale klimatycznych kamienic. Szczesliwie przystanki sa wyraznie opisane, wiec bez problemu dostrzeglismy ten na Zielenej. Zgodnie z opisem poszlismy kolejnych kilkaset metrow. Teoretycznie mielismy byc juz na miejscu, ale musialem sie dopytac. Okazalo sie, ze faktycznie bylismy blisko. Trzeba bylo skrecic w lewo i po chwili bylo sie juz na bulwarze Szewczenki.
Pytalem po polsku. Nie bylo z tym zadnego problemu. W ciagu kolejnych dni, w miare jak szybko lapalem kolejne slowka ukrinskie, staralem sie uzywac, jak najwiecej ich wlasnie. Natomiast uzywanie rosyjskiego podobno nie jest tu najmilej widziane. Lwow to bastion ukrainskiego nacjonalizmu, a ukrainski narodowiec bardziej nawet niz Lacha nienawidzi Moskala. Widzielismy zreszta na jednym straganie t-shirt z komiczna postacia Kozaka z obowiazkowym oseledcem na glowie i napisem: "Diakuju Tobi Boze, szczo ja ne Moskal". Tomek mial malo okazji do rozmow, ale twardo obstawal przy angielskim :)
Znalezlismy hostel blyskawicznie. Recepcje obslugiwal mlody chlopak, ktory powital nas po angielsku - do konca porozumiewalismy sie w tym jezyku. Spytalismy od razu, czy mozemy zaplacic nastepnego dnia. Nie mielismy wystarczajacej ilosci hrywien. W poblizu zauwazylismy pare kantorow, ale ze byl to niedzielny wieczor byly juz pozamykane. Umowilismy sie na platnosc nastepnego dnia. Dostalismy dwojke na pierwszym pietrze. Standard pokoju nas zaskoczyl pozytywnie: za te cene, w tej lokalizacji i nawet z wlasna lazienka + jacuzzi. Odwiezylismy sie i przebrali, po czym jakis czas odpoczelismy.
Zmierzchalo sie juz, gdy wyszlismy na nasz pierwszy spacer. Minelismy plac i pomnik Mickiewicza i weszlismy na Prospekt Swobody (dawne Waly Hetmanskie). Przyjrzelismy sie budynkowi Opery, zreszta rowniez polskiego dziela i pokrecilismy sie troche po okolicy. chcielismy znalezc jakis lokal, by napic sie piwa. Pomimo aplauzu Tomka, odmowilem jego pierwszemu wyborowi:zbyt tam bylo tloczno i glosno. Usiedlismy w ogrodku jakiejs bardzo porzadnie wygladajacej restauracji. Same ceny w menu zreszta o tym swiadczyly - bylo to najdrozsze piwo, jakim raczylismy siena Ukrainie. W koncu wrocilismy do hostelu i polozylismy sie spac.

WYDATKI

- bilet tramwajowy 1 UAH
- 4 pierozki 10 UAH
- piwo 4 UAH
- piwo na Pr. Swobody 15 UAH
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
vicealigator
Rafi Skorniewski
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 398 wpisów398 134 komentarze134 1988 zdjęć1988 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
04.10.2013 - 06.10.2013
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
22.03.2013 - 22.03.2013