Po przebudzeniu sie poszlismy z Ewa do "Puzatej Chaty", a potem przeszlismy kolo Uniwerstytetu im. Iwana Franki (czyli dawnego Jana Kazimierza). Z zaciekawieniem spogladalem na park naprzeciwko. Nie wiem, na ile to prawda - ale swego czasu niezyjacy juz pan Tomasz Kociubinski, przedwojenny dzialacz narodowy z Lwowa i zolnierz NSZ, ktory tu studiowal opowiadal mi jeszcze w latach 90-tych, ze znany byl on powszechnie jako Park Jezuicki. Ale bynajmniej nie mialo to zadnego zwiazku z zakonem. Tarcia na tle narodowosciowym w latach 30-tych przybieraly na sile. Podobno niektorzy wchodzac do parku zakrzykiwali: - O Jezu, same Icki !
Wiazalo sie to z duza liczba studentow pochodzenia zydowskiego i zadaniem niektorych radykalow narodowych ograniczenia ich liczby i wprowadzenia cenzusu narodowosciowego.
Teraz czekala na nas Lwowska Galeria Sztuki - na wyrazne zyczenie Ewy, wielkiej milosniczki malarstwa. Galeria miesci sie w dawnym palacu hr. Dzieduszyckiej. W kolekcji znajduja sie obrazy m.in. Goi, Chelmonskiego, Falata, Grottgera, Falata, Kossakow, Malczewskiego, Wyspianskiego. Przyszlismy jakis kwadrans przed otwarciem, wiec musielismy chwile poczekac. Niestety chyba mielismy pecha. Tego dnia wiekszosc z tych arcydziel nie byla wystawiana.
Po wyjsciu z galerii pieszo przez Rynek i wzdluz ul. Lyczakowskiej dotarlismy do skansenu. Po drodze probowalem zainteresowac Ewe kwasem chlebowym, ale nie przypadl jej do gustu. Nastepnie odwiedzilismy cmentarz, po czym wsiedlismy w tramwaj i wrocilismy na starowke. Zjedlismy obiad w "Chacie" - akurat przyszli tez Anita z Emilem.
Wrocilismy do hostelu. Wzialem kapiel, pogadalem chwile z Tomkiem i zszedlem do recepcji by kupic pare piw. Zabralem je ze soba na gore do dormu, w ktorym mieszkali Ewa z kompania. Posiedzielismy tam rozmawiajac jakies dwie godziny. A potem urwalismy sie z Ewa na kolacje do "Chaty". Zeszlismy jeszcze do piwnicy, do kawiarni i tam spedzilismy kolejna godzine.
Nie dogadalismy sie z Tomkiem, bo klucz do pokoju mielismy tylko jeden i on go wzial. Wiec przyszlo pocalowac klamke. Poczekalismy chwile na dole, a potem Ewa poszla do siebie. Ja uznalem, ze poszukam Tomka w okolicy. Ale za chwile wrocilem, bo uznalem ze moge przeciez poprosic recepcjoniste o zapasowy klucz. Dostalem go bez problemu. Polozylem sie na moment, by odsapnac i ... zasnalem. Obudzili mnie wchodzacy Ewa z Tomkiem. Okazalo sie, ze spotkali sie i Ewa poinformowala Tomka, ze szukam go po miescie. Zadnemu nie wpadlo na mysl, zeby mimo wszystko zajrzec do pokoju. Siedzieli ladnych pare godzin do pozna w nocy w lobby czekajac, az przyjde i martwiac sie, ze cos mi sie moglo przydarzyc.
WYDATKI
- sniadanie w "Puzatej Chacie" 18 UAH (pierogi z serem 13, herbata 5)
- bilet do galerii 10 UAH
- kwas w sklepie 4 UAH
- bilet do skansenu 10 UAH
- bilet na cmentarz 10 UAH
- bilet tramwajowy 1 UAH
- obiad w "Puzatej Chacie" 32.50 UAH (barszcz ukrainski dla Ewy 5, pierogi ruskie 8.50, soljanka 7, surowka 7, piwo 5)
- 4 piwa w recepcji 16 UAH
- kolacja w "Puzatej Chacie" 57 UAH (tarta 8, surowka 8.50, kotlet kijowski 13.50, herbata 5, ciasto 12, 2 herbaty 10)