Bagaz zwyczajowo mielismy podreczny, wiec jedynie wylegitymowalismy sie sluzbom imigracyjnym i juz bylismy na zewnatrz terminalu. Wyciagnalem wydruk biletu - do odjazdu autobusu mielismy jeszcze pol godziny. Tomek zapalil, a potem wsiedlismy do pustawego Easybusa.