Po przeszlo 3 godzinach jestesmy w stolicy. Postanowilismy wczesniej, ze odwiedzimy British Museum. Te 2.5 godziny to stanowczo za malo (dlatego najblizszej wiosny spedzilem tam caly dzien). Zbiory sa oszalamiajace. Zrobilismy sobie fotki przy kamieniu z Rosetty, dzieki ktoremu Champollion wreszcie odczytal pismo egipskie.
Do 22-ej wloczylismy sie jeszcze po miescie, bezskutecznie probowalismy zlapa neta w ogrodze jakiego college'u.
Wreszcie przy stacji Liverpool Street wsiedlismy do autobusu, ktory powiozl nas na Stansted. Bez wiekszego problemu, wzorem wielu innych pasazerow przespalismy sie na podlodze hali odpraw.