Ledwo dotarlem do hostelu, a tu okazalo sie, ze zbiera sie wieksza ekipa planujaca nocna rundke w okolicach portu. Wepchnalem sie pod prysznic i ekspresowo umylem.
Przez jakas godzine szwendalismy sie po jarzacych sie neonami i calkiem gwarnych ulicach, by osiasc w malej knajpce niedaleko Barcelonety.
-----
Zdjecia nie sa mojego autorstwa, zapozyczylem je z sieci, by dac jakies wyobrazenie nocnej Barcelony. Bateria mojego aparatu musiala sie w tym czasie ladowac na nastepny dzien.