Pobudka i szybkie sniadanie, a potem spacer na stacje metra Encants. Przedostaje sie na Pl. d'Espanya i tam nabywam bilet do Montserrat (20.50 euro). W cene wliczony jest przejazd powrotny koleja pod gore, przejazd powrotny jedna z dwoch kolejek i wstep do klasztoru. Kolejki sa do wyboru dwie (naziemna Cremallera i linowa Funicular) i od razu trzeba sie zdecydowac, z ktorej zamierza sie skorzystac. Minusem jest to, ze w obie strony trzeba jechac ta sama. W zaleznosci od dokonanego wyboru, trzeba dokonac przesiadki z pociagu na roznych stacjach: najpierw jest Montserrat Aeri (dla Funicular), a potem Monistrol de Montserrat (dla Cremallera). Poniewaz juz wczesniej jechalem kolejka linowa na Montjuic, tym razem wybieram naziemna.
Po ok. godzinie jestem juz pod masywna gora, jest naprawde piekna. Wlasnie podjezdza kolejka i za mniej wiecej kwadrans jestesmy na miejscu. Co nie znaczy, ze na szczycie !
Od rozleglej polki skalnej do wlasciwie paru szczytow jest jeszcze kawalek - mozna tam wejsc pieszo lub skorzystac z kolejnych kolejek. Na razie jednak skupiam sie na benedyktynskim klasztorze.
Powstal juz w XI w i stal sie szybko miejscem pielgrzymek do cudownego obrazu Matki Boskiej z Montserrat. W XIV w podniesiono go do rangi opactwa - obecne budynki wybudowano ok. 100 lat pozniej. Od 1307 r. do dzis utrzymuje sie tu slynny chor chlopiecy. Jeden z zakonnikow - o. Bernat Boil towarzyszyl Kolumbowi w jego drugiej wyprawie i stal sie pierwszym apostolem w Ameryce. Mnisi trwali w tym miejscu z krotka przerwa na lata wojny domowej, gdy
doszly wiesci o mordach popelnianych na duchowienstwie przez republikanow . Malo powiedziec, ze klasztor jest piekny. Brak slow, po prostu. Uwaga, w niektorych miejscach nie wolno robic zdjec. Wybacz, Boze - w paru jednak nie moglem sie powstrzymac i wyczekawszy odpowiedniej chwili ...
Po wyjsciu z klasztoru pojechalem jeszcze wyzej jedna z dwoch kolejek - St. Joan (6.60 bilet powrotny lub 7.45 z biletem na Sta. Cova, sama Sta. Cova 2.70). Razem ze mna wsiadl bardzo energiczny ksiezulo z grupa wiernych zmierzajacych do pustelni sw. Hieronima. Pogawedzilismy sobie chwile po angielsku. Gdy przedstawilem sie jako Polak, zjednalo mi to ich sympatie jako rodaka Jana Pawla II. Na gorze jest malenkie muzeum historii naturalnej (wstep wliczony w cene przejazdu).
Wspanialy widok jaki sie stad roztacza, zarowno na klasztor pod spodem, jak i na cala okolice, na dlugo zostal w mojej pamieci.
Zjechalem wreszcie pod klasztor, stad na stacje kolei i ... do Barcelony.