Korzystajac z niskiego oblozenia kursu, rozlozylem sie na dwoch siedzeniach i zasnalem. Obudzilem sie, gdy wjezdzalismy na terminal promowy w Dover, ok. polnocy. Rzesiste oswietlenie ukazywalo slynne kredowe klify.
Wjechalismy do ogromnego "brzucha" promu i ... wysiadka. Nie wolno w czasie przeprawy pozostawac w autobusie. Znalazlem sobie szybko na jednym z pokladow wolny fotel i nastawiwszy budzik, znow zapadlem w drzemke. Dokladnie to samo zrobilem, gdy doplynelismy na francuski brzeg.