Po ok. 4.5 godzinach (trzeba doliczyc jeszcze 2 ze wzgledu na przeskoczenie 2 stref czasowych) osiagnelismy lotnisko Sabiha Gokcen. Spodziewalismy sie, ze szybko je opuscimy - ale tak sie jednak nie stalo. Po wyjsciu z samolotu ustawilismy sie na poczatku kolejki do okienka, w ktorym sprzedaja wizy. W przewodniku, ktory czytalem przed wyjazdem wyraznie stwierdzono, ze wizy mozna nabyc za: euro, dolary lub funty. Ale w okienku okazalo sie, ze akceptuja tylko dwie pierwsze waluty. Gdybysmy wiedzieli .... Na lotnisku Luton sa co najmniej 2 bankomaty wyplacajace zarowno funty, jak i euro.
Urzednik doradzil nam, zebysmy zwrocili sie po pomoc do stojacych na odprawie granicznej policjantow. Podeszlismy wiec i wyjasnilismy sprawe. Jeden z policjantow pokazal, zebysmy staneli z boku i odezwal sie:
"Please, wait !"
Stanelismy wiec i z niepokojem obserwowalismy, jak kolejne dziesiatki pasazerow przechodza punkt kontrolny; a o nas jakby zapomniano. Jednak po ok. 15 minutach pojawil sie pracownik lotniska. Wzial moj paszport, ktory oddal policjantom i przeprowadzil mnie przez punkt kontrolny do kantoru wymiany walut. Wymienilem sume potrzebna na zakup 2 wiz i juz bez problemu - po ich zakupieniu - przeszlismy granice. Ufff ...
Skorzystalem teraz z bankomatu (po powrocie okazalo sie, ze dostalem tureckie liry po dobrym kursie 1 GBP = 2.45 TL), po czym wyszlismy przed terminal. Lotnisko Sabiha Gokcen jest polozone juz po azjatyckiej stronie, kilkanascie kilometrow na poludniowy wschod od miasta. Teoretycznie wiec pobyt w Azji mielismy juz zaliczony. Ale i tak wracalismy do Europy, bo nasz hotel byl w europejskim Sultanahmet.
Najtanszy, choc nie najszybszy sposob na dostanie sie tam juz znalem. Wsiedlismy wiec (bilety u kierowcy) w kursujacy dosc czesto autobus E-10, ktory konczy trase na przystani w Kadikoy. Osiagnelismy ja po przeszlo godzinie. Najpierw szybki posilek, a potem pare minut na rozejrzenie sie po okolicy.
Weszlismy w koncu na poklad promu (sa tu nazywane z angielska "seabus"), ktory przeprawil nas przez Bosfor. W ciagu tych ok. 20 minut zaczelo sie juz sciemniac. Wyszlismy na przystani Eminonu - od razu rzucily sie nam w oczy charakterystyczne dla niej lodzie, z ktorych sprzedaje sie grilowane ryby w bulce, lokalna specjalnosc.
Tuz przy przystani widac Nowy Meczet. Zeby dojsc do Sultanahmet trzeba wcisnac sie miedzy niego a bazar przyprawowy (Spice Bazaar) i isc caly czas prosto. Po paru minutach dochodzi sie do dworca kolejowego Sirkeci. Nadal idziemy prosto, tym razem wzdluz torow tramwajowych i wkrotce wylania sie Hagia Sophia i Blekitny Meczet.
Mapka ze strony hostelu jest zbyt malo szczegolowa, wiec mielismy troche klopotu z jego znalezieniem. Polecam zancznie prostsza droge: od Hagia Sophia w kierunku Blekitnego Meczetu mijamy go tak, by miec go po lewej rece) i wejscie w alejke, na ktorej znajduja sie 2 kolumny, druga to charakterystyczna egipska). Ta alejka idziemy do konca i skrecamy w uliczke w prawo. Po paruset metrach mijamy po prawo maly meczet i skrecamy w pierwsza uliczke w lewo, a potem w pierwsza w prawo.
No wiec znalezlismy hostel i zameldowalismy sie. Z zadowoleniem odnotowalismy, ze dostal nam sie pokoj z lazienka :) - liczylismy raczej na lazienke w korytarzu, jak w Maroko. W kazdym razie polozenie znakomite. Do 22-ej mozna zawsze poprosic na dole o filizanke herbaty: bardzo dobra, ale smakujaca zupelnie inaczej niz u nas. Jest jedno stanowisko z komputerem: koszmarnie wolny.
Odpoczelismy troche i zdecydowalismy sie przejsc na spacer. Glowne ulice i swiatynie efektownie rozswietlone robia wrazenie. Przystanelismy na moment, by napic sie soku z granatow a potem wrocilismy na Eminonu. Tomek mial bowiem wielka ochote na ryby. Przyznaje, bardzo smaczne. Pokrecilismy sie jeszcze po okolicy i wrocilismy do hostelu.
Wzielismy prysznic i zeszlismy do piwnicy, gdzie miesci sie hostelowy pub. Goraco polecam: bardzo przytulne miejsce, w ktorym mozna napic sie, zjesc i nawet zapalic fajke wodna (nargile). Z pewnoscia wiele pub zawdziecza barmanowi: Aksay to swietny kompan. Jesli tam dotrzecie, to prosze go pozdrowic od Polakow z Bristolu.
WYDATKI
15 euro - wiza wjazdowa
3.50 TL - autobus z lotniska do Kadikoy
2 TL - bulka z kurczakiem
1.50 TL - prom Kadikoy - Eminonu
72 TL - reszta za 3 noce w hostelu (PKW)
0.8 TL - 4 kartki pocztowe
4 TL sok z granatow
4 TL + 2 TL - bulka z ryba i herbata
4 TL piwo w barze hostelu