Tego dnia od rana siapil deszcz. Zjedlismy sniadanie i wkrotce potem wymeldowalismy sie. Poszlismy na Eminonu i w dobrze juz znany sposob pojechalismy na lotnisko. Zrobilismy tylko krotki postoj na Kadikoy. Kupilismy po kilka sandwiczy z kurczakiem: na droge i na sniadanie, juz w Bristolu.
Turcy nie bardzo chcieli nas wypuscic z kraju :) Wszystko przez nasze stare paszporty, w ktorych niestety odklejaja sie zdjecia. Przy moim funkcjonariusz troche pomarudzil, ale machnal w koncu reka. Tomka poproszono o jeszcze inny dokument - wyciagnal wiec angielskie prawo jazdy. Ale i to nie wystarczylo. Zapytano nas, czy mamy zezwolenie na staly pobyt w Wielkiej Brytanii. Wytlumaczylem, ze jako Polacy go nie potrzebujemy. Turek sprawdzil cos w papierach i w koncu pozwolil nam przejsc.
Odlecielismy do Londynu planowo.