Dworzec kolejowy jest uz przy slynnym parku rozrywki "Tivoli". Poniewaz juz mocno sie zmierzcha - jest on rozswietlony setkami lampek i neonow. Zgodnie z informacja uzyskana z hostelu "Sleep in Heaven" (Struenseegade 7) wsiadam od razu w autobus 250-S (kierunek-Buddinge st) i jade trzy przystanki. Teraz wystarczy skrecic w prawo i chwile potem w lewo. Wokol kilkupietrowe, stare kamienice z czerwonej cegly - zupelnie jak lodzkie familoki. Wlasnie w jednej z nich jest hostel. Sprawnie melduje sie (140 DKK za dorm) i ide do pokoju. Mam miejsce na gorze lozka pietrowego. Na dole wlasnie budzi sie dziewczyna. Pozdrawiam ja i nawiazuje sie rozmowa. Mowi, ze jest z Edynburga, ale ten akcent ... Oczywiscie, to rodaczka ! Kasia mieszkala w Szkocji trzy lata, ale zapragnela odmiany. Pare dni temu przyjechala do Kopenhagi, juz znalazla prace, a teraz w wolnym czasie oglada kawalerki do wynajmu - podobno koszmarnie drogie. Mowi mi o paru ciekawych miejscach, ktore warto zobaczyc.
Wkrotce klade sie spac, bo nie da sie ukryc, ze mijajacy dzien dal mi nieco w kosc.